Wieluń - forum, informacje, ogłoszenia

Polityka pozaregionalna - Chory system ochrony zdrowia

ourson - 2013-10-29, 10:53
Temat postu: Chory system ochrony zdrowia
interia.pl napisał/a:
Jak NFZ gubi pieniądze pacjentów?

Nie ma drugiej tak licznej grupy zawodowej w Polsce, która mogłaby pochwalić się podobną dynamiką wynagrodzeń. Niekiedy lekarze w ciągu kilku lat podwoili lub nawet potroili swoje pensje. Ze względu na to, że płace lekarzy szybko rosną, przychodnie muszą oszczędzać gdzie indziej. Na czym mogą oszczędzać? W praktyce na pacjencie!

Liczba lekarzy w Polsce maleje, jest to nie tylko efekt emigracji zarobkowej, ale także, a może nawet przede wszystkim, efekt coraz mniejszej liczby lekarzy kształconych na polskich uczelniach.

Szacuje się, że obecnie uczelnie medyczne kształcą o 20-30 proc. mniej studentów niż jeszcze kilkanaście lat temu. Nietrudno przewidzieć konsekwencje.

Zarobki lekarzy w ostatnich latach wystrzeliły jak z procy. Nie ma drugiej tak licznej grupy zawodowej w Polsce, która mogłaby pochwalić się podobną dynamiką wynagrodzeń. Niekiedy lekarze w ciągu kilku lat podwoili lub nawet potroili swoje pensje. Na rynku podstawowej opieki zdrowotnej zapanowała łapanka na lekarzy, przychodnie prześcigają się w propozycjach.

Lekarze z drugim stopniem specjalizacji zarabiają przeciętnie 7 000-9000 zł brutto, lekarze z pierwszym stopniem specjalizacji otrzymują około tysiąca złotych mniej. Trzeba pamiętać, że są to średnie zarobki, w wielu przypadkach miesięczne wynagrodzenie przekracza 10 tysięcy zł.

Przychody przychodni

Przychodnie podstawowej opieki zdrowotnej są opłacane w ramach kontraktów z NFZ według tzw. stawki kapitacyjnej. Podstawowa stawka wynosi 96 zł na rok za dorosłego pacjenta, więcej NFZ płaci za dziecko do szóstego roku życia i osoby powyżej 65. roku życia oraz za osoby przewlekle chore. Średnia roczna stawka kapitacyjna wynosi około 140 zł. Jednak dla poszczególnych przychodni stawka ta może się znacznie różnić, co zależy głównie od rejonu, w jakim działa przychodnia, np. czy jest to nowe osiedle, czy osiedle ze starszymi mieszkańcami.

Lekarz może mieć zapisanych na liście maksymalnie 2 750 pacjentów. Jeśli ma wykorzystany swój limit, najczęściej pacjenci, którzy chcą pozostać w danej przychodni, deklarują wybór innego lekarza tam zatrudnionego. W praktyce przyjmuje ich przychodnia, czyli nie zawsze lekarz, którego wybrał pacjent.

Jeśli pomnożymy 2 750 pacjentów razy 140 zł, to otrzymamy 385 tysięcy złotych - średnio taką kwotę generuje dla przychodni lekarz posiadający komplet pacjentów. Oczywiście liczba pacjentów przypisanych do lekarzy zatrudnionych w przychodniach jest bardzo zróżnicowana, może to być także kilkuset pacjentów, wówczas lekarz generuje odpowiednio niższy przychód dla swojej przychodni, w tym poniżej 100 tysięcy zł rocznie.

Mniej badań, większy zysk

Niestety, zarobki lekarzy nie mogą cieszyć pacjentów. Wynagrodzenie lekarza to główny koszt, jaki ponoszą prywatne przychodnie. Ze względu na to, że płace lekarzy szybko rosną, przychodnie muszą oszczędzać gdzie indziej. Na czym mogą oszczędzać? W praktyce na pacjencie! Badania diagnostyczne są opłacane z tej samej puli, czyli ze środków idących za pacjentem zgodnie ze stawką kapitacyjną. Prywatne przychodnie rozliczają zatem lekarzy z kosztów, jakie ci generują. Finansowanie podstawowej opieki zdrowotnej ma wpisany mechanizm, że im mniej przychodnia wyda na badania diagnostyczne, tym więcej będzie do podziału dla właścicieli przychodni i zatrudnionych lekarzy. Badania diagnostyczne to jedyna realna pozycja, na której przychodnia może uzyskać duże oszczędności. Presja na lekarzy, by ci ograniczali badania, jest tak oczywista, że zatrudniający nawet nie musi o tym wspominać. Niepisana zasada jest prosta - mniej wydasz na badania, będziesz bardziej cenionym pracownikiem.


Błędne koło

Badania diagnostyczne mają m.in. na celu obniżenie kosztów opieki zdrowotnej. Im więcej badań diagnostycznych, tym wcześniej wykrywane są schorzenia, a to oznacza niższe koszty leczenia. Jednak to nie tylko koszt powinien decydować o powszechności badań diagnostycznych, ale przede wszystkim prawo pacjenta do właściwej opieki medycznej. System, który premiuje lekarza za ograniczanie badań diagnostycznych, jest patologiczny.

Doraźne oszczędności na liczbie przeprowadzanych badań diagnostycznych odbiją się w przyszłości na wydatkach na finansowanie szpitali i opiekę specjalistyczną. Resort zdrowia powinien sobie zdawać sprawę z takiej zależności. Sposób finansowania POZ powstał również w innych czasach, gdy zarobki lekarzy miały niższy udział w kosztach przychodni. Jednak samo założenie przyjmujące altruizm właścicieli przychodni nie było zasadne.

Oszczędności poprzez diagnostykę

System finansowania POZ powinien zostać gruntownie zmieniony. Zasada powinna być taka, że im więcej badań diagnostycznych zleconych zgodnie ze sztuką medyczną, tym lepiej dla przychodni i lekarza. W promowaniu badań diagnostycznych największą rolę odgrywa (powinien odgrywać) lekarz mający kontakt z pacjentem. To lekarz powinien zachęcać do wykonywania badań zarówno tych wynikających z bieżącego leczenia, jak i okresowych.

Obecnie najlepszym pacjentem prywatnej przychodni jest taki, który się w niej nie pojawia. NFZ powinien postulować zmiany w tym zakresie, podstawowa rzecz to rozdzielenie wyniku finansowego przychodni od kosztów badań diagnostycznych, stawka kapitacyjna na pacjenta powinna zostać zmniejszona, a równoczesne badania powinny być opłacane z odrębnej puli środków.

Lekarz i przychodnia powinni być finansowo premiowani za wykonanie badań okresowych pacjentów. Im więcej badań, tym tańsza opieka medyczna, a także jednostkowo tańsze badania. Jeśli liczba badań diagnostycznych wzrosłaby, np. o 50 proc., to nie znaczy, że koszt takich badań wzrośnie także o 50 proc. Rozwój diagnostyki medycznej spowoduje, że branża zostanie dofinansowana, nie tylko jakość badań wzrośnie, ale także konkurencja obniży jednostkową cenę za określone usługi.

Resort zdrowia powinien iść w zupełnie przeciwnym kierunku niż dotychczas - promowanie mechanizmami finansowymi badań diagnostycznych oraz uświadamianie pacjentów o prawie do darmowych badań okresowych.

Warto byłoby rozważyć dalej idący mechanizm. Skoro diagnostyka prowadzi do oszczędności w opiece medycznej, to pacjenci powinni być zobligowani do badań okresowych. Niewykonanie badań przez pacjenta mogłoby nawet skutkować symboliczną opłatą. Symboliczną dlatego, by miała bardziej wymiar promocyjny (propagandowy), niż stanowiła realną sankcję. Takie podejście w dłuższym okresie zwiększyłoby świadomość zdrowotną, nie tylko w zakresie potrzeby wykonywania badań okresowych, lecz także zdrowego trybu życia.

To bardzo dziwna sytuacja, gdy system ochrony zdrowia nie sprzyja tej ochronie. Jak wymagać prozdrowotnych zachowań od pacjentów, gdy resort zdrowia nie tylko ich nie promuje, a wręcz skutecznie im przeciwdziała. Czy w takiej sytuacji to resort zdrowia nie wymaga gruntownej terapii?



Czytaj więcej na http://biznes.interia.pl/...campaign=chrome


Cała pierwsza część o rosnących zarobkach lekarzy jest w zasadzie do wyrzucenia - ciekawa jest druga część artykułu. To o czym od dawna wiadomo a nic z tym się nie robi. Przychodni nie opłaca się profilaktyka - nie ma ŻADNEJ korzyści z utrzymywania pacjenta w zdrowiu. Może warto byłoby zacząć płacić lekarzom jak w starożytnych Chinach - tylko za pacjentów zdrowych?


System jest chory chyba w każdym miejscu - zarówno w ubezpieczeniach jak i w świadczeniach medycznych na refundacji leków kończąc.

Ciekawi mnie Wasza opinia nt takiej propozycji (tutaj tylko jeden z wielu przykładów które można mnożyć):

Pacjent z cukrzycą i znaczna nadwagą. Otrzymuje refundację na insulinę. Ale jednocześnie zostaje zobowiązany do redukcji nadwagi. W przypadku gdy nie zastosuje się do tego zalecenia refundacja (może) zostać cofnięta. Piszę może bo zapewne istnieją wyjątki które mogłyby być rozpatrywane. Ale to akurat nie jest istotne. Chodzi bardziej o mechanizm - finansujemy Twoje leczenie tak długo jak Ty sam jesteś zainteresowany swoim zdrowiem.

moona - 2013-10-29, 11:59

ourson napisał/a:
Chodzi bardziej o mechanizm - finansujemy Twoje leczenie tak długo jak Ty sam jesteś zainteresowany swoim zdrowiem.

Rozumując w ten sposób nie finansujemy leczenia: anoreksji, alkoholizmu, depresji i całego wachlarza chorób psychicznych, że o leczeniu osób po próbie samobójczej nie wspomnę.

ourson - 2013-10-29, 12:47

moona, ja generalnie byłbym w pierwszej kolejności za zróżnicowaniem składek na ubezpieczenie zdrowotne, ale w modelu składka zależna od dochodu to nie jest idealne. Choć pewnie nadal np zwyżka o 0,5% czy 1% za nadwagę, nałogowe palenie papierosów itp mogłaby być skuteczna.

Ale idea jest taka, że leczymy te schorzenia w pierwszym rzucie. Wszystkie. Dopiero w drugim podejściu stawiamy warunek.

Oczywiście nie można zastosować tego do wszystkich chorób, ale w wielu przypadkach jest to możliwe.

moona - 2013-10-30, 08:07

ourson, na dzień dzisiejszy składka zdrowotna jest de facto podatkiem od dochodu, i uważam, że to rozwiązanie nie jest może doskonałe ale lepsze niż gdyby składkę zdrowotną zaczęto kalkulować z uwzględnieniem różnych czynników ryzyka. Ty jako czynniki ryzyka wystąpienia zachorowania wymieniasz palenie tytoniu oraz nadwagę, ktoś inny może dodać aktywne uprawianie sportu jako czynnik sprzyjający urazom.
ourson - 2013-10-30, 10:19

moona, nie mam żadnej wątpliwości że instytucje ubezpieczeniowe maja skalkuloane czynniki ryzyka. Być może aktywne uprawianie sportu jest kalkulowane - choć nie spotkałem się w polisach ubezpieczeniowych z takim pytaniem. Chyba że mówisz o wyczynowym uprawianiu sportu.
W obecnym układzie nie ma możliwości zmiany sposobu liczenia składki, bo brak woli politycznej do tego. Brak nawet woli aby ustalić w końcu co ta składka gwarantuje i dopuścić dodatkowe ubezpieczenia i dodatkowe odpłatności za leczenie - co niewątpliwie uzdrowiło by wiele szpitali.

Moje pytanie było inne - czy w przypadku kiedy pacjent ignoruje zalecenia lekarza (w tym konkretnym przypadku redukcję wagi) to czy uważacie że dopuszczalne byłoby ograniczenie refundacji kosztów leczenia. I nie chodzi mi o pierwsze zachorowanie ale już o taką konkretną sytuację. Jest diagnoza, są zalecenia lekarza a pacjent je po prostu ignoruje.

miko 005 - 2013-10-30, 16:06

ourson napisał/a:
Moje pytanie było inne - czy w przypadku kiedy pacjent ignoruje zalecenia lekarza (w tym konkretnym przypadku redukcję wagi) to czy uważacie że dopuszczalne byłoby ograniczenie refundacji kosztów leczenia. I nie chodzi mi o pierwsze zachorowanie ale już o taką konkretną sytuację. Jest diagnoza, są zalecenia lekarza a pacjent je po prostu ignoruje.

A o jakim odsetku tych ignorantów mówimy, masz jakieś dane, które już dzisiaj przedstawiają jakieś liczby?
Dostaje człowiek zawału, wychodzi z niego obronna ręką. Lekarz (powiedzmy że mowa o chorym z nadwagą) zaleca pacjentowi żeby pozbył się zbędnych kilogramów, bo w jego sytuacji to duże prawdopodobieństwo następnego zawału, a drugiej szansy może już nie dostać.
Uważasz, że ilu chorych zignoruje słowa lekarza, tak na 10 zawałowców? Bo ja ci powiem ilu. Tylu co nie mają oleju w głowie, a takich jest mało, szczególnie jak się głowę do góry podniesie i widzi się wieko od własnej trumny ;) Myślę, że oszczędzanie na maluczkich, to nie tędy droga do uzdrowienia naszej służby zdrowia.

Druga sprawa, to to co proponujesz jest niczym innym jak następnym pręgierzem nakładanym na obywatela, któremu konstytucja gwarantuje dostęp do ochrony zdrowia.
A uściślając, aby w pełni mieć prawo do świadczeń opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych, trzeba być objętym powszechnym, obowiązkowym i dobrowolnym ubezpieczeniem zdrowotnym w Narodowym Funduszu Zdrowia. Zatem ktoś uczciwie płaci wszystkie składki, a nadgorliwy urzędas, cofnie mu refundację bo w chwili złego dnia w danym momencie zadecyduje, że obywatel nie stosuje się do zaleceń.

Ja osobiście dzisiaj mogę nawet Twój pomysł poprzeć. Dzisiaj, gdy jestem jako tako zdrowy i nie muszę być tym chorym trybikiem w machinie ZUS-u. Ale pewnie zbluzgałbym bym cię za taką propozycję gdyby było odwrotnie :twisted: Bo punkt widzenia zależy od punktu siedzenia :razz:

red - 2013-10-30, 17:47

miko 005 napisał/a:
obowiązkowym i dobrowolnym
Jedno wyklucza drugie...
miko 005 - 2013-10-30, 17:53

red napisał/a:
miko 005 napisał/a:
obowiązkowym i dobrowolnym

Jedno wyklucza drugie...

red, zdanie prawie w 100% zaczerpnięte ze strony NFZ oddział Łódź; https://www.nfz-lodz.pl/i...rawo-do-wiadcze
nie mnie z nimi dyskutować ;)

ourson - 2013-10-30, 18:10

miko 005 napisał/a:
na obywatela, któremu konstytucja gwarantuje dostęp do ochrony zdrowia.


Konstytucja zapewnia prawo do ochrony zdrowia i dalej w art 68

Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych. Warunki i zakres udzielania świadczeń określa ustawa.

I na mocy tej ustawy te prawa są ograniczane - dziwna konstrukcja, ale nie od dziś wiadomo że Konstytucja RP jest hmmm... niespecjalnie dopracowana...

Cieszy mnie że wierzysz w tą gwarancję. Widać rzeczywiście byłeś do tej pory zdrowy i nie zderzyłeś się z rzeczywistością służby zdrowia w Polsce.

Co do statystyk - nie znam, postawiłem raczej pytanie z czystej ciekawości - pytanie pojawiło sie ostatnio w jakiejs dyskusji którą prowadziłem... Ale z opinii osób które uczestniczyły w tej rozmowie wynika że problem wcale nie jest taki mały, wielu ludzi ma podejście takie że skoro biorę leki to nie muszę się przejmować... Skoro np10mln ludzi w Polsce ma nadciśnienie to problem jest realny... ale naprawdę niechciałbym dyskutować o statystykach/oszczędnościach tylko raczej o samej zasadzie.

miko 005 napisał/a:
Myślę, że oszczędzanie na maluczkich, to nie tędy droga do uzdrowienia naszej służby zdrowia.


a w takim razie drogi miko 005, czy mógłbyś napisać jaka jest wg Ciebie droga do uzdrowienia naszej służby zdrowia?

A jeśli ktoś jest zainteresowany statystyką - to tutaj dość ciekawy raport Wynika z niego że np prawie 40% osób nie stosuje się do zaleceń lekarza w przypadku antybiotykoterapii... a wśród chorych na chorobę wieńcową zaledwie 21% stostuje się w pełni do zaleceń... I mowa tylko o lekach, bez badania pozostałych aspektów... Oczywiście można uznać że to niewiele...

miko 005 - 2013-10-30, 18:42

ourson napisał/a:
a w takim razie drogi miko 005, czy mógłbyś napisać jaka jest wg Ciebie droga do uzdrowienia naszej służby zdrowia?

No nie wiem, mnie np. rażą w oczy te molochy ZUS-owskie nie bez kozery nazywane "szklanymi domami"

ourson napisał/a:
Cieszy mnie że wierzysz w tą gwarancję. Widać rzeczywiście byłeś do tej pory zdrowy i nie zderzyłeś się z rzeczywistością służby zdrowia w Polsce.

Masz na myśli zapewnienia konstytucyjne? ;) Powiem ci, że jeśli chodzi o polską służbę zdrowia to nie wierzę w żadną gwarancję, że ktoś podejdzie do mojego łóżka; z sercem, wiedzą i zaangażowaniem dopóty dopóki sobie na to nie "zasłużę". Mam nadzieję, że wiesz o czym piszę.

Nadciśnienie mają nie tylko otyli, więc ci szczupli biorą leki, dbają o zdrowie. No właśnie, pojęcie dbają o zdrowie, każdy będzie miał swoją interpretacje ;)

Ale temat rozwojowy, a Twoje zadanie to przekonać mnie do tego, tym bardziej, że jak widzisz nie stwierdzam, że jest on beznadziejny, tylko, że mało realistyczny :)

ourson - 2013-10-30, 18:56

miko 005 napisał/a:
No nie wiem, mnie np. rażą w oczy te molochy ZUS-owskie nie bez kozery nazywane "szklanymi domami"


i tutaj pojawia się problem - ZUS to raptem 0,2% składki zdrowotnej - czyli coś ok 100 mln w skali roku. Uważasz że 100mln złotych uzdrowi służbę zdrowia w Polsce? Ambitny plan...

miko 005 napisał/a:
Ale temat rozwojowy, a Twoje zadanie to przekonać mnie do tego, tym bardziej, że jak widzisz nie stwierdzam, że jest on beznadziejny, tylko, że mało realistyczny


Ale ja nie zamierzam Cię przekonywać... po prostu chcę poznać Twoją i innych opinię i ewentualnie podyskutować - ale raczej nie w celu przekonania kogokolwiek do tego pomysłu, ale raczej akademickiej dyskusji za i przeciw...

starszy pan - 2013-10-30, 23:57

.
ourson napisał/a:


miko 005 napisał/a:
No nie wiem, mnie np. rażą w oczy te molochy ZUS-owskie nie bez kozery nazywane "szklanymi domami"


i tutaj pojawia się problem - ZUS to raptem 0,2% składki zdrowotnej - czyli coś ok 100 mln w skali roku.



ourson jak to mówią - miliony czy miliardy - to już tylko statystyka ...

Tak na szybko parę cytatów :

1)
" W budżecie Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na rok 2011 - na finansowanie kosztów działalności bieżącej - zatwierdzone zostały środki w kwocie 4 267 587 tys. zł"

link :
http://www.sejm.gov.pl/se...sp?key=5F401599

2)
"Łączne koszty działalności bieżącej ZUS (z amortyzacją) za 2011 r. wyniosły 4 015 416 tys. zł"

link :
http://www.sejm.gov.pl/se...sp?key=70EC10D3

3)
"W 2013 roku zatrudnienie w ZUS wynosiło 45580 osób, zaś koszty własne Zakładu, finansowane z FUS, wyniosły 4,1 mld zł, z czego 800 mln zł na obsługę systemów informatycznych"

link :
http://pl.wikipedia.org/w...po%C5%82ecznych

Tak więc utrzymywanie ZUS-u kosztuje nas nie 100 milonów

a ponad 4 miliardy
- no chyba że masz inne dane ...





.

ourson - 2013-10-31, 08:33

starszy pan, przepraszam, ale mam wrażenie ze wiesz ze dzwoni, ale nie bardzo wiesz w którym kościele.

Piszemy o skladkach ubezpieczenia zdrowotnego. składki te pracodawcy wplacaja na oddzielne konto ZUS z ktorego ten pobiera 0.2 % o reszte przekazuje do NFZ. Te 0,2 % to trochę ponad 100mln zl. Reszta kosztow utrzymania ZUS finansowana jest z innych skladek. Na ZUSie mozemy zatem zaoszczedzic 100mln zl co wedlug mnie niewiele zmienia a z całą pewnością nie uzdrawia systemu.

Już szybciej koszty NFZu mogłyby cos zmienić. Choć nadal to raczej byłoby postępowanie w myśl zasady 'socjalizm tak wypaczenia nie'...

starszy pan - 2013-10-31, 17:21

.
ourson napisał/a:
starszy pan, przepraszam, ale mam wrażenie ze wiesz ze dzwoni, ale nie bardzo wiesz w którym kościele.



No tak - chyba nie dotarła do mnie pierwsza część zdania :

ourson napisał/a:

.... ZUS to raptem 0,2% składki zdrowotnej - czyli coś ok 100 mln w skali roku......


Co jednak nie zmienia faktu że ponad 4 mld zł na utrzymywanie ZUS-u to moim zdaniem lekka przesada




.

ourson - 2013-10-31, 17:34

starszy pan napisał/a:
Co jednak nie zmienia faktu że ponad 4 mld zł na utrzymywanie ZUS-u to moim zdaniem lekka przesada


oczywiście że tak, ale to temat na inną dyskusję ;-)

red - 2013-10-31, 21:40

ourson, opcja o jakiej piszesz jest dość ciekawa, ale nie wiem na ile byłaby skuteczna i realna do wykonania. Mogłaby zapanować spora uznaniowość urzędników na temat tego czy pacjent się wywiązał z zaleceń czy też nie. A to już prosta droga do korupcji. Oczywiście można wszystko ubrać w ramy prawne, tylko pytanie czy to nie będzie tworzenie kolejnego martwego i zagmatwanego prawa.
Ale gdyby udało się usunąć wątpliwości o których piszę, to dlaczego nie...

miko 005 - 2013-11-02, 11:30

W zasadzie koncentrujemy się na kilku przypadkach, które miały by wpływ na zawieszenie ulgi w leczeniu; palenie, picie, inne używki i dieta. Jakieś inne sugestie?
Pojęcia nie mam ile można na tym zaoszczędzić. No ale tu 100 mln, tam następne 100 i uzbiera się trochę.

A co z urazami powstałymi wskutek wypadków, które są następstwem nieprzestrzegania podstawowych zasad BHP? Koszty leczenia takich urazów to też niemała sumka. Nad tym też trzeba by się było zastanowić, w celu uzdrawiania służby zdrowia.

ourson - 2013-11-02, 14:08

miko 005 napisał/a:
W zasadzie koncentrujemy się na kilku przypadkach, które miały by wpływ na zawieszenie ulgi w leczeniu; palenie, picie, inne używki i dieta. Jakieś inne sugestie?
Pojęcia nie mam ile można na tym zaoszczędzić. No ale tu 100 mln, tam następne 100 i uzbiera się trochę.


Zaoszczędzić można jeszcze wzmacniając profilaktykę i diagnostykę. Można oszczędzić ograniczając antybiotykoterapię stosowaną w opinii wielu osób zbyt często...

W przykładzie moim za cel uznawałbym raczej mobilizowanie pacjentów do realnego zajęcia się swoim zdrowiem niż jakieś szczególne oszczędności... Dane dotyczące samowolnego przerywania przyjmowania leków (zarówno krótkoterminowo jak i przy chorobach przewlekłych) są cokolwiek zastraszające.

miko 005 napisał/a:
A co z urazami powstałymi wskutek wypadków, które są następstwem nieprzestrzegania podstawowych zasad BHP? Koszty leczenia takich urazów to też niemała sumka. Nad tym też trzeba by się było zastanowić, w celu uzdrawiania służby zdrowia.


W normalnym systemie ubezpieczeń byłoby to pewnie wyłączone z odpowiedzialności ubezpieczyciela.

yampress - 2013-11-02, 16:20

Niestety dopóki ludzi będzie się traktować jako "zakontraktowane usługi" nigdy nie będzie dobrze. Co ma zrobić placówka kiedy "musi" przyjąć osoby, które cierpią na chorobę, której limit zakontraktowany z nfz przekroczył już limit ?
Przyjąć / nie przyjąć?

Dzisiaj zdrowie jest traktowane jako " interes", który musi się opłacać!
Nie opłaca się nie leczymy.

Odsyłam do konstytucji odnośnie artykułów opieki zdrowotnej w PL... :twisted:

ourson - 2013-11-02, 16:32

yampress napisał/a:
Niestety dopóki ludzi będzie się traktować jako "zakontraktowane usługi" nigdy nie będzie dobrze. Co ma zrobić placówka kiedy "musi" przyjąć osoby, które cierpią na chorobę, której limit zakontraktowany z nfz przekroczył już limit ?


Ale to jest wynik błędnie skonstruowanego ubezpieczenia. W normalnym systemie jeśli jesteś ubezpieczony masz prawo domagać się od ubezpieczyciela określonych świadczeń w określonym czasie (opisanym w Twojej umowie ubezpieczenia). Ale w sytuacji, kiedy służba zdrowia jest "bezpłatna" żadnej umowy nie ma. Jest obowiązek leczenia, ale nigdzie nie jest napisane w jakim terminie ma to nastąpić.

Opieka zdrowotna to jest interes który musi się opłacać. W żadnym innym wypadku nie będzie funkcjonować dobrze. Przykre to ale tak właśnie jest. Nie da się non stop dokładać do tego bo nie ma skąd.

yampress - 2013-11-02, 22:14

Odpowiedz jest prosta. Nie ma pieniędzy więc wymyślili sobie limity na dane usługi. Aby te grosze jakoś podzielić. Jedym dają innym odbiorą i radzcie sobie.

A dawniej w czasach PRL na jakich zasadach to działało?
Dostajecie wypłaty/ dostajecie sprzęt medyczny, a w godzinach pracy macie zrobić tyle osób ile się da/ ile potraficie. Były jakieś limity?


Kolejna sprawa system ewuś? Miliony złotych na stworzenie systemu, który ma wyłapywać osoby którym nie należy się świadczenie. A ile tych osób jest? A Ustawa zasadnicza przeze mnie wspomniana o czym mówi? Potem stoisz w kolejce bo w rejestracji muszą wszystkich posprawdzać (co nie trwa chwile) abym można było się dostać gdzieś do lekarza.

ourson - 2013-11-02, 22:30

yampress napisał/a:
Kolejna sprawa system ewuś? Miliony złotych na stworzenie systemu, który ma wyłapywać osoby którym nie należy się świadczenie. A ile tych osób jest?


niewiele. System to wyrzucenie pieniędzy w błoto.

yampress napisał/a:
Odpowiedz jest prosta. Nie ma pieniędzy więc wymyślili sobie limity na dane usługi. Aby te grosze jakoś podzielić. Jedym dają innym odbiorą i radzcie sobie.


Aż tak prosta nie jest. System jest dziurawy, od decyzji urzędnika zależy wycena świadczeń medycznych. Są bardziej i mniej opłacalne świadczenia. Generalnie bałagan ;-)

A w PRLu - a cóż to za pytanie... wtedy nic się nie bilansowało. I nikt tego zapewne nie kontrolował specjalnie...

yampress - 2013-11-03, 12:15

porażka jest z każdym wdrażaniem nowego systemu ochrony zdrowia...
ostatnio to refundacja leków jakoś nie poszła od razu jak należy...

Pytanie. Kiedy to wszystko będzie działać normalnie?
Czas szybko wdrażać zmiany, gdyż społeczeństwo polskie jest społeczeństwem "starzejącym się". Jak się możemy domyślić ciągle będzie przybywać ludzi, którzy będą wymagali większej opieki z racji wieku, a bo to to się będzie psuć, a to to....
No bo starsi częściej i więcej chorują niż młodzi.


A może za te 20 lat wymyślą jak być wiecznie młodym? :idea:

yampress - 2013-11-04, 22:43

W placówkach zdrowia tworzone są czarne listy pacjentów
Cytat:
Przychodnie i szpitale nieformalnie zbierają dane o leczących się u nich chorych. Za pomocą kolorów segregują ich na VIP-ów, konfabulantów czy furiatów.
Histeryczny, spóźnialski, roszczeniowy – takie określenia zapisują lekarze o pacjentach w nieformalnych bazach danych. Powstają one w szpitalach i przychodniach, zarówno tych publicznych, jak i prywatnych. Prawnicy przekonują, że to działanie na granicy prawa. Sami lekarze nieoficjalnie przyznają, że zbieranie i korzystanie z takich danych ułatwia im pracę.

– Lekarz zapytał, dlaczego mam czerwoną kropkę, oznaczającą, że jestem osobą awanturującą się – mówi pacjent jednej z warszawskich przychodni. Taki stygmat to zasługa pracowników recepcji.

W ten specyficzny sposób nasz rozmówca dowiedział się, że większość pacjentów przychodni ma kolorystyczne oznaczenia określające ich charakter, co z kolei rodzi uprzedzenia po stronie lekarza.

Sama przychodnia, która znajduje się w Warszawie, nie chce sprawy komentować. Z naszych informacji wynika jednak, że zbieranie danych w ten sposób nie jest odosobnionym przypadkiem.

W jednej z dużych prywatnych klinik medycznych w Polsce prężnie działał cały system nieformalnego gromadzenia informacji o pacjentach. W komputerze oprócz danych osobowych i medycznych do rubryki „inne uwagi” lekarze wpisują swoje uwagi. Konfabulant, histeryk, trudny w kontakcie – to niektóre z określeń, które pojawiały się obok nazwiska pacjenta. Były też i praktyczne informacje, choćby takie, że pacjent często się spóźnia, nie odwołuje wizyt, jest roszczeniowy. Pozytywnych informacji właściwie nikt nie wpisywał.

Opracowano również rozróżnienie kolorystyczne, za pomocą którego lekarz dostaje informacje o randze pacjenta. Czerwonym kolorem oznaczony jest VIP – prezes firmy albo ważny kontrahent, który wykupił w firmie szeroko zakrojony zakres ubezpieczenia medycznego. Czerwony to też sygnał dla lekarzy, że muszą być mili, nie mogą się spóźnić czy odwołać niespodziewanie wizyty.

– Korzystaliśmy z tego, to ułatwiało rozmowę z taką osobą – przekonuje jeden z lekarzy. Dodaje, że to rodzaj segregacji. Z tak jednoznacznych opisów zrezygnowano, kiedy zauważył je jeden z pacjentów i zrobił w przychodni awanturę.

Podobne praktyki są stosowane również w szpitalach. – To jedna z tych rzeczy, na które kładzie nacisk nasz ordynator. Szczególnie ważna przy przekazywaniu sobie pacjentów na dyżurze – mówi pediatra pracujący na oddziale dziecięcym w jednym ze szpitali specjalistycznych. W wewnętrznej dokumentacji znajdują się opisy, jaki jest kontakt z pacjentem. – Dla nas jest to szczególnie utrudnione, bo rozmawiamy z opiekunami dzieci. Są takie wpisy, że rodzic niechętnie udziela informacji albo nie dba o dziecko – wskazuje pediatra. Zaraz jednak dodaje, że taka wiedza zdecydowanie ułatwia pracę. I zaznacza, że nie informuje o tym pacjentów.

Co na to przedstawiciel Naczelnej Izby Lekarskiej Maciej Hamankiewicz? Jego zdaniem ocena stanu psychicznego pacjenta jest jednym z elementów badania lekarskiego. – Dla całego zespołu lekarskiego i pielęgniarskiego ważna jest każda informacja o pacjencie, nawet ta, że pacjent lekceważy proces leczenia i osoby starające się mu pomóc – przekonuje. – Im więcej informacji o pacjencie posiada zespół, również tych psychospołecznych – tym lepiej. Lekarz, który nie zna pacjenta, ma szansę w ten sposób go poznać – dodaje Hamankiewicz.

Prawnicy nie mają takiej pewności. – Informacje dotyczące charakteru pacjenta, zbierane w celu ułatwienia kontaktu z nim, nie mieszczą się w granicach danych medycznych, które szpital może przetwarzać zgodnie z prawem – twierdzi Izabela Kowalczuk, radca prawny z kancelarii Bird & Bird. Jej zdaniem w kontekście zbierania danych dotyczących charakteru pacjentów należy wziąć pod uwagę dwie podstawy prawne: pierwsza z nich to uzasadniony interes administratora danych (szpitala), a druga to zgoda pacjenta. – Nie należy wykluczyć, że pierwsza przesłanka, tj. uzasadniony interes, miałaby zastosowanie, ale tylko w zakresie niektórych danych (np. dotyczących spóźnień). Zgoda mogłaby być jednak dla szpitala niewygodna i trudna do uzyskania, gdyż każdy z pacjentów musiałby ją podpisać lub w inny sposób wyrazić, np. w trakcie nagrywanej rozmowy z rejestratorem – dodaje.
http://gazetaprawna.pl/

"otake polske walczyłem" ;)

ourson - 2013-11-04, 23:06

Szczerze powiedziawszy to dziwiłbym się gdyby takich danych nie zbierali. W większych przychodniach gdzie jest więcej lekarzy takie informacje naprawdę mogą być pomocne. A co do danych osobowych/medycznych -no bez jaj, wpisanie że ktoś jest "awanturujący się" nie narusza chyba żadnej tajemnicy?
miko 005 - 2013-11-05, 10:26

Cytat:
... Taki stygmat to zasługa pracowników recepcji. ...

No faktycznie osoby kompetentne do orzekania o nastawieniu pacjenta do całości zagadnienia :roll: A to dopiero na etapie okienka do rejestracji, my zaś dyskutujemy nad tym jak egzekwować od pacjenta kwestię stosowania się do lekarskich zaleceń. I traf tu człowieku (jak ten dzieciaczek z lekką nadwagą) na nadgorliwca :P Zaskarżanie decyzji, potem sądy i mamy oszczędności jak się patrzy :twisted:

yampress - 2013-11-05, 18:26

obraz osobowości -> Opinie na podstawie jednego zdarzenia czy na podstawie kilku wizyt?
Czy recepcjonistka jest biegłym sądowym w dziedzinie psychiatrii i doskonale potrafi osobowość określić czy może miała stan napięcia przedmiesiączkowego i wszystko ją denerwowało? A może petentowi komornik odebrał wcześniej samochód i jest zły na wszystkich albo żona poszła z innym facetem i zwie na recepcjonistke? itp...


Wiele osób oceniamy po wyglądzie. Nie podoba nam się to musi być zły... albo mieć złe cechy charakteru. Podepnę się tutaj pod "efekt aureoli" kiedy to osobom pięknym "przyklejanych" jest mnóstwo pozytywnych cech charakteru i ogólnie uważa się, że są lepsi od innych i przez to są lepiej traktowani?

"A ta pani jest ładniutka to pomogę jej pierwszej."

NO
:twisted:

Czy pozory mylą?
Co to są błędy komunikacji?
A tak w ogóle komu te dane są potrzebne?

#########
Równouprawnienie usług/traktowania petenta klasyfikowanym po zawartości portfela/ zajmowanym stanowisku... w stosunku do innych petentów? Buhaha

Równi to my byliśmy kiedyś w raju.. Kiedy to Adam i Ewa...

red - 2013-11-05, 20:59

Krytykujecie takie zachowania a sami (często nieświadomie) ulegacie takim zachowaniom.
yampress - 2013-11-06, 10:52

Instynkty pierwotne?
...
Wedłe starego powiedzenia o dostrzeganiu "belek i drzazg w oku...."
Poza tym kto jest bez winy niech pierwszy rzuci monitorem ]:->
A jest ktoś na kim to w ogóle kurz nie siada? Bo taki czysty?
Ile ludzi na świecie tyle zachowań. Każdy przecież jest inny.

miko 005 - 2013-11-06, 10:54

red, nasze osądy tutaj to tak trochę jakbyśmy do byka strzelali z wiatrówki. Krzywdy generalnie nie zrobimy żadnej ;) Ale skutki osądów, a w następstwie podejmowane decyzje przez urzędników potrafią; namieszać, narazić kraj na dodatkowe koszty, zniszczyć jednostkę, czy nawet całą społeczność.
Zdanie wypowiedziane prywatnie i to samo zdanie w formie urzędniczej to jednak nie to samo.

yampress - 2013-11-06, 11:06

Wróćmy do tematu. Ostatnio często w mediach o długich kolejkach w przychodniach.

I przytaczam tu taki temat. Zapisujesz się do przychodni a tam wolne miejsca na wizyty
za pół roku za rok...

I przyjmijmy taką postawę, że ktoś jest bardzo bardzo chory i może nie dożyć już do tej wizyty, a może ta wizyta mogła by to zmienić...

Kolejny ciekawy sposób naturalnej eliminacji wymyślony przez nasze władze?
...Tylko na Donku kurz nie siada. Gęba zawsze uśmiechnięta. Inżynieria społeczna ciągle pracuje ;)
"Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało"

red - 2013-11-06, 16:28

miko 005 napisał/a:
ed, nasze osądy tutaj to tak trochę jakbyśmy do byka strzelali z wiatrówki. Krzywdy generalnie nie zrobimy żadnej ;) Ale skutki osądów, a w następstwie podejmowane decyzje przez urzędników potrafią; namieszać, narazić kraj na dodatkowe koszty, zniszczyć jednostkę, czy nawet całą społeczność.
Zdanie wypowiedziane prywatnie i to samo zdanie w formie urzędniczej to jednak nie to samo.
Nie przesadzałbym z tym niszczeniem jednostek czy społeczności. Tak czy inaczej wcale mnie nie dziwi, że ludziom przyczepia się okreslone etykietki - czasami nawet bardziej formalnie. Przecież nie od dziś wiadomo, że "klient w krawacie jest mniej awanturujący się" :-)
yampress napisał/a:
Kolejny ciekawy sposób naturalnej eliminacji wymyślony przez nasze władze?
...Tylko na Donku kurz nie siada. Gęba zawsze uśmiechnięta. Inżynieria społeczna ciągle pracuje ;)
"Nic się nie stało, Polacy nic się nie stało"
A czy za czasów rządów Kaczyńskiego, Marcinkiewicza czy Millera było lepiej? Bo wg mnie kryzys w służbie zdrowia trwa od lat i absolutnie żadna władza nie może sobie z tym poradzić...
ourson - 2013-11-06, 17:51

red napisał/a:
Bo wg mnie kryzys w służbie zdrowia trwa od lat i absolutnie żadna władza nie może sobie z tym poradzić...


Zgadzam się że trwa od lat, ale wg mnie żadna władza NIE CHCE sobie z nim poradzić.

yampress - 2013-11-07, 09:32

Red
Tak "dobrze" w służbie zdrowia jak za rzadów PO nie było nigdy :D
Pragnę zaznaczyć iż słowo dobrze umieściłem w cudzysłowiu co zmienia treść powyższego zdania na wydźwięk negatywny.

ourson - 2013-11-07, 10:01

yampress napisał/a:
Pragnę zaznaczyć iż słowo dobrze umieściłem w cudzysłowiu co zmienia treść powyższego zdania na wydźwięk negatywny.


Próbujesz nas obrazić, czy jak?

yampress - 2013-11-07, 12:00

A Jeśli powiem, że tak to dostanę 10 ostrzeżeń? i bedę chodził "uchachany" do końca dnia/tygodnia/miesiąca
Jeśli powiem, że nie to dostanę 20?

A czy w tym zdaniu jest coś o Was? Albo w zdaniu powyższym?
Sama składnia zapisu języka polskiego mówi o umieszczaniu w pewnych sytuacjach wyrazów w cudzysłowiu i o ich możliwym znaczeniu w takim zapisie.

A tak dla przypomnienia. Dla tych którzy zapomnieli


i może to jeszcze byłoby na miejscu..

ourson - 2013-11-07, 14:45

yampress napisał/a:
A Jeśli powiem, że tak to dostanę 10 ostrzeżeń? i bedę chodził "uchachany" do końca dnia/tygodnia/miesiąca
Jeśli powiem, że nie to dostanę 20?

A czy w tym zdaniu jest coś o Was? Albo w zdaniu powyższym?


Nie, o nas nie, ale jest skierowane do nas. A jak ktoś traktuje mnie jak przedszkolaka to zaczynam podejrzewać, że chce mnie obrazić (ale nie wiem dlaczego - więc pytam).

yampress napisał/a:
Sama składnia zapisu języka polskiego mówi o umieszczaniu w pewnych sytuacjach wyrazów w cudzysłowiu i o ich możliwym znaczeniu w takim zapisie.


Ale skoro już masz takie zapędy to wyjaśnij mi proszę czym jest "składnia zapisu języka polskiego"? Bo mnie uczono jedynie o składni języka polskiego. A ta niewiele wspólnego miała z używaniem cudzysłowu i znaczeniu wyrazów ujętych w cudzysłów (jeszcze jedno - cudzysłowiu to niepoprawna forma)

yampress - 2013-11-07, 15:44

No wiesz -> też jestem moderatorem na 2 wielkich krajowych forach więc uważasz, że wciągnę się w te niewinne zabawy w "czepianie się słówek..."
Cieszę się, że zrozumiałeś o co mi chodzi mimo iż coś tam źle zapisałem, a TY wskazałeś mi gdzie ewntualnie zrobiłem błąd za co szczerze i pięknie dziękuje.

Gdy traci się kontrole nad przebiegiem rozmowy czas skierować ją na inne "bezużyteczne" tory/tematy.


Ja już w tym temacie powiedziałem co myślę , więc zakańczam pisanie tu. Nic i tak nie zmienię sam. To co tam wysoko napisałem to przecież dla PO to nie zrobi różnicy.. bo przecież słowa szalonego wizjonera Y nie maja znaczenia. Problem dla PO się zaczyna gdy większość zaczyna tak już myśleć jak ja wyżej...


. = toćzka

red - 2013-11-08, 00:09

ourson napisał/a:
Zgadzam się że trwa od lat, ale wg mnie żadna władza NIE CHCE sobie z nim poradzić.
Fakt - może mało precyzyjnie się wyraziłem.
yampress napisał/a:
Tak "dobrze" w służbie zdrowia jak za rzadów PO nie było nigdy
Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
yampress - 2013-11-08, 11:00

red napisał/a:

yampress napisał/a:
Tak "dobrze" w służbie zdrowia jak za rzadów PO nie było nigdy
Na jakiej podstawie tak twierdzisz?



Zapewne na podstawie obserwacji gwiazd...
Oglądam przeróżne programy informacyjne, czytuje różne artykuły, felietony, słucham wypowiedzi osób, które są ekspertami/wzorcami ( są autorytetami w danej dziedzinie) itp.... Czasy kiedy społeczeństwo było ciemną masą i łatwo ją było kontrolować, manipulować i narzucać swoje wizje powoli mijają.

Wiesz PR (PiAr/Public Relation) Platformy Obywatelskiej jest tak ukierunkowany aby wszystkiemu zawsze zaprzreczać (że jest źle), a mówić odwrotnie, że jest super :)

Liczysz teraz że teraz poświęce kilka godzin swojego życia na udokumentowanie wpadek/złych posunięć/błędów Władzy i wyszczególnienie ich tutaj. Nawet mi się nie chce. Ile można tego tu wklejać. Baza forum by pękła i w normalnym wolnym czasie nie dało by się tego przeczytać bo tyle tego. Po krótce zaznaczyłem już o tym wyżej w tym temacie. Trzeba jedynie sobie rozwinąć.
Wystarczy poszukać i przeczytać kilka artykułów w tym linku - proponuje jeden po drugim . Nie tylko 1 ale wszystkie

http://wiadomosci.wp.pl/k...11a0b&_ticrsn=5

http://www.ozzl.org.pl/in...-i-dziennikarzy

i parę cytatów
Cytat:
Zarząd Krajowy OZZL zwraca uwagę, że przekroczono właśnie (kolejne już) granice absurdu w polskiej służbie zdrowia. Lekarze ze szpitala w Częstochowie, którzy – po wyczerpaniu innych sposób - podjęli desperacki krok aby zaprotestować przeciwko ZŁYM WARUNKOM LECZENIA CHORYCH (składając grupowo wypowiedzenie z pracy) są przez dyrektora szpitala oskarżani, że w ten sposób spowodowali zagrożenie dla pacjentów, w związku z czym zgłasza on doniesienie do prokuratury. Czy to oznacza, że pojawiła się nowa koncepcja funkcjonowania służby zdrowia, zgodnie z którą: KTO PROTESTUJE PRZECIWKO ZŁYM WARUNKOM LECZENIA - JEST ZAGROŻENIEM DLA CHORYCH !


Cytat:
Największy problem polskiej służby zdrowia - komentarz do odpowiedzi MZ na postulaty związkowe z 11 września br
Utworzono: piątek, 25, październik 2013 10:42

Największy problem polskiej służby zdrowia – dla Medycyny Praktycznej.

Do tego, że polska służba zdrowia jest w kryzysie nikogo chyba przekonywać nie trzeba. Jej agonia jest jedynie sztucznie przedłużana przez coraz to nowe techniki „inżynierii finansowej” i podstępne przerzucanie kosztów na tych, którzy formalnie nie powinni ich ponosić czyli pacjentów, samorządy terytorialne, pracowników ochrony zdrowia. Liczne grono ekspertów pochyla się raz po raz nad trudną sytuacją ochrony zdrowia w naszym kraju, wskazuje na najważniejsze jej problemy i przedstawia różne sposoby ich rozwiązania. Nie przynosi to jednak efektów, a problemy są „zamiatane pod dywan”. Dlaczego tak się dzieje? Pewne światło na to rzuca odpowiedź, jaką udzielił minister zdrowia na postulaty zgłoszone przez związki zawodowe 11 września bieżącego roku.

Związki domagały się m. innymi wzrostu nakładów publicznych na ochronę zdrowia, zwiększenia dostępności świadczeń zdrowotnych, zmniejszenia współpłacenia chorych za leki, zahamowania przekształceń szpitali w spółki handlowe, zerwania z „plagą” umów śmieciowych zawieranych z pracownikami ochrony zdrowia. Uczciwy obserwator przyzna, że sygnalizowane przez związkowców problemy są realne i wymagają rozwiązania. Jednak czytając odpowiedź ministra zdrowia można dojść do wniosku, że są to jedynie urojenia. Minister w odpowiedzi stwierdził bowiem, że: nakłady na ochronę zdrowia rosną systematycznie, ceny produktów leczniczych w Polsce należą do najniższych w Europie, nie ma żadnych przesłanek do ustawowego ograniczenia samorządów terytorialnych w przekształcaniu szpitali w spółki, a pracownicy – jeśli nie chcą – nie muszą przechodzić na umowy śmieciowe, bo „żaden z przepisów ustawy nie dopuszcza stosowania przez pracodawcę jakiejkolwiek formy nacisku na osoby zatrudnione, w celu zastąpienia umowy o pracę umową cywilnoprawną".

Ton odpowiedzi, jej merytoryczna wartość i ogólne wrażenie jakie robi (wyraźne lekceważenie postulatów związkowych) jest – moim zdaniem – demonstracją arogancji władzy. Niektórzy mogliby dostrzec w tym również objaw ignorancji, czyli nieumiejętności zidentyfikowania problemów i znalezienia dla nich rozwiązania. Te dwie cechy bowiem często idą w parze: arogancja służy ukryciu ignorancji, a ignorancja bywa wynikiem arogancji. Najdobitniejszy przykład takiego stylu rządzenia dał nam okres PRL. Stefan Kisielewski nazwał to wprost: „dyktaturą ciemniaków”. Określenia tego z pewnością nie można jednak odnieść do obecnego ministerstwa zdrowia. Kierownictwo resortu to ludzie, którzy nie tylko skończyli wyższe uczelnie, ale często też dodatkowe kierunku lub studia podyplomowe, dali się poznać jako osoby inteligentne, niekiedy błyskotliwe. Niektórzy z nich mają doświadczenie biznesowe i pracę na wielu odpowiedzialnych stanowiskach. Trudno przypuszczać aby pracujący w ministerstwie lekarze nie rozumieli dlaczego ich koledzy pracujący w przychodniach lub szpitalach wypisują teraz więcej leków na 100% niż czynili to przed wprowadzeniem ustawy refundacyjnej i nowych zasad wypisywania recept refundowanych. Trudno uwierzyć aby absolwent ekonomii i były przedsiębiorca nie mógł zrozumieć, że nie mogą funkcjonować normalnie przedsiębiorstwa, których wielkość „produkcji” i ceny „produktów” są ustalane administracyjnie, najczęściej poniżej niezbędnych kosztów, a dodatkowo wiele elementów kosztów jest też z góry sztywno zdeterminowanych. Dlaczego zatem ludzie ci „rżną głupa” i udają, że nie wiedzą o co chodzi związkowcom?

Przyczyna jest – moim zdaniem – jedna: oni nie mają żadnych mocy decyzyjnych. Nie odnoszą się do przedstawianych problemów i nie dyskutują merytorycznie nie dlatego, że nie potrafią albo że nie wiedzą jakie są rozwiązania. Oni po prostu nic nie mogą. Muszą dostosować się do narzuconych im przez kogoś sztywnych ram, w granicach których mogą się poruszać. A ramy te wyznaczone są przez następujące determinanty: niezwiększanie nakładów publicznych na ochronę zdrowia, niezmniejszanie (formalne) koszyka świadczeń gwarantowanych, zachowanie „spokoju społecznego”. Nie trudno zauważyć, że w ramach tych ograniczeń mało co można zmienić na lepsze, a najlepszą strategią postepowania wydaje się być „nicnierobienie” i ewentualne kanalizowanie złości pacjentów na lekarzy i innych pracowników służby zdrowia.

I to jest właśnie największy problem polskiej służby zdrowia: nie ma z kim rozmawiać merytorycznie na temat jej problemów i sposobów ich rozwiązania. Ci, z którymi formalnie należałoby rozmawiać nie mogą nic. Ci (ten ?), którzy mogą coś zrobić - nie chcą się ujawnić albo nie chcą nic zmieniać, mają bowiem inne priorytety i inne problemy są dla nich (niego?) ważniejsze.


Dla mnie przedstawianie faktów jest bezcelowe, bo oczywistym jest co się dzieje.
I po co dyskutować na temat, który jest oczywisty.... Za poprzedniej władzy tak nie było.

I tym patriotycznym akcentem kończę. Bo w sumie nie jestem żadnym związkowym bojownikiem o lepsze jutro. I ja jako pacjent przez kilka poprzednich lat obserwowałem jak to wygląda od środka i chciałbym aby to w przyszlości lepiej było.
Kiedyś chcąc dostać się do szpitala na oddział ordynator powiedział mi , że mnie nie przyjmie bo za takiego pacjenta szpital dostanie mniej pieniędzy niż za pacjenta o innym schorzeniu. :D

Ale oprócz ciepłych słów i uśmiechniętej gęby Mr. "Płemiera" Donka na nic nie możemy zapewne już liczyć. Ciesze się że Platforma powoli tonie i zapewne koniec już jej jest bliski ( nie przetrwa tych 2 lat). Może nie uchwalą budżetu, co pomoże rozwiązać całą górę.

P.S.
AAAA przypomniała mi się afera nagrań Newsweeka przy wyborach dolnośląskiego.....


Red Miałem Ci już nie odpisywać, ale odpisałem, niech będzie ten ostatni raz, co to byś nie stwierdził, że wypisuje teorię bez uzasadnienia (wymyśloną przeze mnie aby pogrążyć aparat władzy). Także kończę polemizowanie z Tobą.. No wiesz, cenie swój czas i mogę go poświęcić na bardziej ciekawsze rzeczy , a nie gadać o negatywach. I tak nic nie zmienię. Post wyżej miał być koniec z mojej strony, Ale ten kompleks własnego męskiego ego nie pozwalał mi poddać się nie walcząc...

.
.

ourson - 2013-11-08, 11:38

yampress napisał/a:
I po co dyskutować na temat, który jest oczywisty.... Za poprzedniej władzy tak nie było.


Jeśli dobrze pamiętam to za poprzedniej władzy planowano tysiące lekarzy wysłać w kamasze :D Różnica jest taka, że przed prokuraturą bronić się można, a przed wojskiem niespecjalnie...

Problem nie leży w samym PO - problem leży w polskiej scenie politycznej (zabetonowanej) jako takiej. Nie od dziś wiadomo że wybory to tylko "zmiana świń przy korycie". PO, PiS, SLD, PSL to jedno i to samo o różnych zabarwieniach... Rozwiązaniem będzie dopiero likwidacja koryta.

red - 2013-11-08, 13:31

yampress napisał/a:
Za poprzedniej władzy tak nie było.
To ty chyba u lekarza nie byłeś za poprzedniej władzy skoro twierdzisz, że tak nie było...
ourson napisał/a:
Problem nie leży w samym PO - problem leży w polskiej scenie politycznej (zabetonowanej) jako takiej. Nie od dziś wiadomo że wybory to tylko "zmiana świń przy korycie". PO, PiS, SLD, PSL to jedno i to samo o różnych zabarwieniach... Rozwiązaniem będzie dopiero likwidacja koryta.
Dokładnie.
yampress - 2013-11-08, 16:17

Niedokładnie. Słabiutkie te agrumenty... Argumenty dla osób w wieku jednocyfrowym :) Bez przedłożenia dowodów nie znaczą nic. Skoro było gorzej za czasów poprzednich rządów udowodnijcie to.. Co było gorzej?

red napisał/a:
Na jakiej podstawie tak twierdzisz?

No właśnie na jakiej podstawie twierdzisz że było jeszcze gorzej niż teraz za rzadów PO? Ja przedstawiłem ciemną stronę aktualnej władzy. Wasza kolej wskażcie co było nie tak za poprzedniej władzy, co by to można było obie porównać.

red - 2013-11-08, 16:57

No widzisz - ja wcale nie twierdzę, że wcześniej było gorzej niż teraz. Uważam, że zapaść w służbie zdrowia jest wynikiem wieloletnich zaniedbań ze strony władz i żadna zmian partii rządzącej do tej pory nie pomogła i prawdopodobnie szybko nie pomoże. I bez względu na to, czy premierem będzie Tusk, Kaczyński, Miller czy Palikot, to niewiele się zmieni. Politycy nie chcą nic z tym zrobić i trzeba im przyznać, że słowa dotrzymują :D
Możemy się przerzucać kolejnymi przykładami, ale tak naprawdę nie znaczą one nic. Fakty można przedstawić tak, że mogą wyglądać raz lepiej a raz gorzej. A raczej - raz źle a raz bardzo źle.
Bo nie chcesz chyba powiedzieć, że 6 czy 8 lat temu służba zdrowia miała się znacząco lepiej, nie było limitów, planów, długów szpitali, likwidacji oddziałów, kolejek do specjalistów itp itd. Jeśli tak uważasz, to albo jesteś bardzo młody, albo - sory - bardzo głupi. Ewentualnie masz wyjątkowo krótką lub wybiórczą pamięć. W sumie może coś w tym jest, skoro - jak odniosłem wrażenie - jako dobry system wspominasz PRL... ;)

yampress - 2013-11-08, 19:04

born in the PRL .... mówi samo ze siebie. I ta rozmowa na pewno nie była o służbie zdrowia w czasach PRL tylko już po tych czasach. A że tam raz wspomniałem PRL to nie znaczy , że PRL przysłania całą dyskusje.

,

W sumie nic ciekawego nie napisałeś.

red - 2013-11-10, 00:30

yampress napisał/a:
W sumie nic ciekawego nie napisałeś.
Łał szok! Za to ty napisałeś mnóstwo ciekawostek!
Pisałeś jak to w PRL dobrze funkcjonowała służba zdrowia...
A za PISu to już w ogóle szpitale długów nie miały a kolejek do specjalistów nie było...
Dla mnie EOT bo chyba nie taka była intencja założyciela wątku żeby dyskutować o wyższości jednej partii politycznej nad drugą.

yampress - 2013-11-12, 10:54

red napisał/a:
yampress napisał/a:
W sumie nic ciekawego nie napisałeś.
Łał szok! Za to ty napisałeś mnóstwo ciekawostek!
Pisałeś jak to w PRL dobrze funkcjonowała służba zdrowia...
A za PISu to już w ogóle szpitale długów nie miały a kolejek do specjalistów nie było...
Dla mnie EOT bo chyba nie taka była intencja założyciela wątku żeby dyskutować o wyższości jednej partii politycznej nad drugą.


A gdzie w tych artykułach mowa o PRLu?
Wstawiam je jeszcze raz bo widzę, że ktoś z moderatorów wcześniejszy link popsuł
http://wiadomosci.wp.pl/k...l?ticaid=111a6c
Jeśli tak mamy się dalej bawić w zacieranie śladów. Przyjmuje poprzednią opinie o forum, którą kiedyś miałem i mnóstwo osób w Wieluniu miało/ma.

Red. Pewnie , że szok. Gdybym ją te kilka artykułów przeczytał sam bym się skrzywił na władzę którą popieram... (czytaj "TY popierasz")
Widzisz cała dyskusja pomiędzy nami powstała na temat " gorzej niż za rządów PO to jeszcze nie było w służbie zdrowia..."
Tak zgadzam się że kolejki, zadłużenia szpitali kiedyś za poprzedniej władzy były również ale chciałem podyskutować o skali tego zjawiska, porównać wydarzenia kiedy rzeczywiście było gorzej, spojrzeć na twój punkt widzenia. A może się mylę?
Swoje materiały przedstawiłem jak chciałeś... Niestety nie było mi dane porównać z artykułami/dowodami/faktami z twojej strony. Aby przyznać ewentualnie Ci rację.
Dziękuję, nie mam więcej pytań. ]:->

PS.
Nawet wiem po co założyciel wątku zakłada te wszystkie wątki ;) . Wystarczy popatrzeć i od razu widać jego orientację polityczną... i po co tak naprawdę są te wątki zakładane!

Gregg Sparrow - 2013-11-12, 11:16

yampress napisał/a:
Wstawiam je jeszcze raz bo widzę, że ktoś z moderatorów wcześniejszy link popsuł

Sprawdziłem w edycji i nikt z moderatorów nie ruszał twojego posta za to ty edytowałeś go 14 razy.

Natomiast co do tematu to uważam że takiego bajzlu w służbie zdrowia jak jest teraz to nie było jeszcze NIGDY.

ourson - 2013-11-12, 11:22

yampress napisał/a:
Wystarczy popatrzeć i od razu widać jego orientację polityczną... i po co tak naprawdę są te wątki zakładane!


To w którą szufladkę mnie włożyłeś? Bo niezwykle mnie to intryguje - pytanie jest bardzo serio

A po co są te wątki tak naprawdę zakładane to musisz mnie oświecić :-) Bo widzisz drugie (trzecie, n-te dno) tej sprawy którego ja chyba nie dostrzegam

yampress - 2013-11-12, 13:06

Gregg Sparrow napisał/a:
yampress napisał/a:
Wstawiam je jeszcze raz bo widzę, że ktoś z moderatorów wcześniejszy link popsuł

Sprawdziłem w edycji i nikt z moderatorów nie ruszał twojego posta za to ty edytowałeś go 14 razy.

Natomiast co do tematu to uważam że takiego bajzlu w służbie zdrowia jak jest teraz to nie było jeszcze NIGDY.


Wiesz instalowałem, pracowałem na PHPBB2, administrowałem PHPBB2 i wiem doskonale jak skrypt działa i że jest opcja "ukryta edycja" dla moderatorów... Poza tym jeśli ktoś napisał post po moim poście i ja bym zmienił po tej akcji to od razu byłoby to zaznaczone przez skrypt forum w moim poście, że zmieniłem coś. :570: A tam nic takiego nie było i nie ma ! Do teraz

W trakcie kiedy pisałempost wyżej to tamten post z linkiem działał wyśmienicie a dzisiaj już nie działał. A skoro znów działa gratuluje ukrytej edycji :mrgreen:


Ourson -> PR (PiAr) PO <- > ale to moje spostrzeżenia.

NIc bede robił zrzuty ekranu każdego wpisu. :twisted:


PS. czas najwyższy aby ten przestarzaly skrypt PHPBB2 zmienić chociaż na PHPBB3 lub inne
SMF2 bardzo fajny skrypt, a vbiuletin to już hohoho :D

red - 2013-11-12, 13:14

yampress, ty to sie powinienneś zgłosić do komisji Macierewicza, bo jak widzę bliskie sa ci teorie spiskowe. Ja nie majstrowałem w twoich postach i nie podejrzewam, żeby robił to ktoś z moderacji - tym bardziej jakimiś ukrytymi edycjami. Ale jak widze masz lekka paranoję...
A co do sedna sprawy - sporadycznie (na szczęście) korzystam ze służby zdrowia, ale jakoś nie zauważam, żeby było lepiej lub gorzej niż za poprzednich rządów - z doniesień medialnych wnioskuję, że jest niezmiennie źle.
Czy to wina PO? Na pewno tak. Ale w takim samym stopniu, jak kiedyś była to wina PISu, SLD itp itd.
Czy wierzę, że po zmianie rządów będzie lepiej? Nie wydaje mnie sie :D


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group